Tak samo jak polscy maturzyści – są młodzi, właśnie wkraczają w dorosłe życie, podejmują decyzje dotyczące swoich dalszych losów – studiów i pracy. Różnią ich dwie kwestie. Pierwsza: norweski Russ na tym etapie życia zazwyczaj opuszcza rodzinny dom – raz i na zawsze. Owszem będzie odwiedzał rodziców, nadal może liczyć na ich wsparcie finansowe, ale na stałe do tego domu raczej nie wróci. Druga: sposób w jaki młodzież żegna się ze szkołą średnią i latami młodzieńczej beztroski. Innymi słowy trzytygodniowa balanga z przerwami na naukę i to na chwilę przed egzaminami. Tak zwane Święto Russ.
17 maja abiturienci zrzucają rogi – święto Russ
Wspominałam w poprzednim wpisie, że 17 maja obchodzone jest w Norwegii święto konstytucji („Święto narodowe 17 maja”) Otóż 17 maja jest również świętem abiturientów czyli uczniów ostatnich klas szkół średnich. To właśnie tego dnia obchodzą oni zakończenie roku szkolnego i tym samym 13 lat nauki. Wielu uczniów jest jeszcze przed egzaminami, ale nikomu to nie przeszkadza w zabawie. Jakby nie patrzeć, u nas – w Polsce – studniówka też jest przed maturą, podobnie jak zakończenie roku szkolnego. Różnica polega na tym, że polska studniówka trwa jeden wieczór (w zasadzie noc), a święto Russ – około 3 tygodni! Przez cały ten czas abiturienci paradują w charakterystycznych strojach odzwierciedlających przynależność do danej szkoły, klasy, grupy. Są to zazwyczaj luźne dresy, ogrodniczki lub kombinezony robocze – koniecznie kolorowe i koniecznie z nadrukami.
Każdy „Russ” obowiązkowo przypina do stroju norweską flagę. Oficjalna wersja mówi o tym, że przez okres trzech tygodni młodzież musi wykonać wyznaczone dla nich zadania by w końcu, 17 maja, przejść właściwe pasowanie na „Russ”. Zadania są różne, poczynając od tych „normalnych” np. o charakterze sportowym, na tych, które szokują nawet samych Norwegów kończąc (np. picie piwa z ustami wypełnionymi tamponami, lizanie podłogi w supermarkecie – to widziałam osobiście). Przypuszczam, że o istnieniu wielu innych, ciekawych zadań nie wiemy i może to lepiej dla nas – kreatywność młodych w czasie ich święta nie ma ograniczeń. Po pasowaniu na Russ odbywa się wielki koncert w Oslo. Młodzież rozdaje przy tym zabawne wizytówki własnego projektu, gazetki szkolne itd.
Święto Russ w rzeczywistości
Nieoficjalnie sytuacja przedstawia się nieco inaczej – najczęściej młodzi zrzucają się i za zebrane pieniądze kupują stary bus. Ci których stać (bogate dzieci bardzo bogatych rodziców) kupują potężne i nowoczesne autobusy. Pojazdy przerabiają na jeżdżącą platformę imprezową. Ponieważ jedynym ograniczeniem są pieniądze, z autobusami wyczyniają dosłownie cuda. Na własne oczy widziałam potężny autobus cały ozdobiony przepięknym grafitti. Na dachu pojazdu, zamontowane były kolumny których mocy pozazdrościłaby niejedna, profesjonalna sala koncertowa. Pomijam fakt, że dachu w zasadzie nie było – cała góra autobusu była bowiem jedną, wielką platformą do tańca.
Oczywiście wewnątrz również trwała impreza – światła laserów i stroboskopu przebijały przez mocno przyciemniane szyby. Zasada jest prosta, każdemu zależy żeby mieć najlepszy russebuss i kropka. I tymże russebusem, przez trzy weekendy, przemierzają abiturienci norweskie ulice w zasadzie bez konkretnego celu. Potrafią pokonać całkiem spore odległości – najczęściej w kierunku stolicy. Bawią się w czasie jazdy, bawią się w trakcie postojów na opuszczonych placach i parkingach (nie bez powodu głośniki o takiej mocy), bawią się w stołecznych knajpach. Oczywiście najbardzej nieoficjalne jest to, że zabawa obfituje w napoje wysokoprocentowe, a i nie tylko…
A skąd te rogi w tytule? Otóż nazwa Russ pochodzi od łacińskiego wyrażenia „coruna depositurus” znaczącego właśnie „zrzucanie rogów”. Ja jednam mam nieodparte wrażenie, że właśnie w ciągu tych trzech tygodni, rogi to im dopiero wyrastają… :)
Buziaki,
PwN
Dodaj komentarz