Nie od dziś wiadomo, że kto się śpieszy ten dwa razy robi, co gorsza diabeł ma z pośpiechu radość i pożytek. Ja niestety zapomniałam o wszystkich mądrych przestrogach i wykupiłam kurs języka norweskiego w wersji super-intensive (dwa poziomy podstawowe: A1 i A2 – czyli roczny program! – przerabiany w dwa tygodnie). Chciałam więcej, szybciej, lepiej. Wyszło jak zwykle. Nie dość, że nie wyrabiałam na zakrętach, to wściekła byłam, że szkoda pisać…